Z życia firmy

Sprzedaż wysyłkowa w latach 90., czyli skromny początek Kart Grabowskiego

Dziś, kiedy patrzę na Justynę i Mateusza, którzy prowadzą naszą rodzinną firmę, zatrudniają nowe osoby, wracam pamięcią do skromnych początków Kart Grabowskiego. To była wizja mojego męża, Andrzeja, który nie tylko marzył o stworzeniu narzędzia edukacyjnego, ale i ciężko pracował, by jego pomysł ujrzał światło dzienne. Kiedy w końcu nasze pierwsze karty „Tabliczka mnożenia” oraz książka trafiły do drukarni… nie mieliśmy nawet planu, jak je rozprowadzać. Wszystko zaczęło się w naszym mieszkaniu, od garderoby, która stała się pierwszym magazynem.

Z życia firmy

Od czegoś trzeba zacząć… pierwsze prototypy Kart Grabowskiego

Mój mąż Andrzej Grabowski zawsze miał dwie pasje, które kierowały jego życiem – sport i matematykę. Te obszary nie tylko fascynowały go prywatnie, ale również stanowiły fundament jego zawodowej kariery. Z ogromnym zadowoleniem odnajdywał sposoby na łączenie elementów sportu z matematyką. Ta pasja z biegiem czasu doprowadziła go do stworzenia przełomowego produktu.

Z życia firmy

Jak stworzyć innowacyjny produkt w czasach, w których nie ma prawie nic? Trudne początki Kart Grabowskiego.

Dziś mamy wszystko na wyciągnięcie ręki… a mówiąc bardziej konkretniej na wyciągnięcie telefonu. Możemy dowiedzieć się (prawie) wszystkiego w kilka minut, bez problemu łączymy się z drugą osobą na końcu świata, żeby z nią porozmawiać i zapytać o radę. Przypomnijmy sobie czasy, w których nie było takich możliwości. W których, żeby coś stworzyć, trzeba było polegać głównie na sobie, na swojej kreatywności i zaciętości. To właśnie w takich okolicznościach mój Tata, Andrzej Grabowski, tworzył wynalazek swojego życia.

Z życia firmy

Cisza w klasie jak makiem zasiał

Przez całą swoją profesjonalną ścieżkę kariery mój mąż, Andrzej Grabowski, przyszły twórca Kart Grabowskiego, poświęcił się nauczaniu matematyki, prowadzeniu zajęć z wychowania fizycznego oraz treningowi młodych adeptów lekkoatletyki.

Z życia firmy

Majowe wspomnienia: Mistrzostwa w Tabliczce Mnożenia

Każdego roku, gdy nadchodzi maj, wracają do mnie wspomnienia o Mistrzostwach w Tabliczce Mnożenia z Kartami Grabowskiego. Te niezapomniane wydarzenia stały się integralną częścią mojego życia. W każdej edycji pełniłam rolę osoby odpowiedzialnej za biuro zawodów, co wiązało się z ogromem pracy i niezliczonymi wyzwaniami. Nigdy nie udało się zamknąć list startowych w wyznaczonym terminie. Sprawy losowe, takie jak choroby, były nieuniknione, a nauczyciele pytali, czy mogą wystawić drugą reprezentację szkoły. Mój mąż, Andrzej Grabowski, nigdy nie odmawiał. Czy zawsze jednak udawało się wszystko zorganizować na czas?

Z życia firmy

Początki Mistrzostw Polski w Tabliczce Mnożenia: Historia Pierwszych Zawodów w Szczecinku

Wiosna 1998 roku przyniosła nieoczekiwane wyzwanie dla Andrzeja Grabowskiego, nauczyciela ze Szkoły Podstawowej nr 7 w Szczecinku. Dyrektor szkoły, pan Makowski, pełen entuzjazmu i zamiłowania do sportowej rywalizacji, zresztą podobnie, jak Andrzej, zaproponował zorganizowanie wyjątkowych zawodów w mnożeniu z wykorzystaniem kart Tabliczki Mnożenia. Pomysł ten zrodził się z pragnienia, aby uczniowie różnych szkół mogli zmierzyć się w intelektualnej rywalizacji w atmosferze przypominającej zawody sportowe. Jak na to zareagował Andrzej?

Dwie rzeki

Wracałam z moją 3-letnią córką samochodem z przedszkola, przejeżdżając – jak zwykle – przez most. Ta krótka podróż, dobrze jej znaną trasą, stała się niespodziewanie okazją do ciekawego odkrycia. Nie tylko dla niej, ale i dla mnie...

Z życia firmy

A za czym ta kolejka?

W latach 80. zamieszkałam z mężem Andrzejem i małą Justynką na nowo powstałym osiedlu ludzi młodych. Rozpoczął się dla nas kolejny rozdział życia, w końcu we własnym długo wyczekiwanym mieszkaniu. Centralnym punktem spotkań i zabaw dla dzieci stał się skromny plac zabaw, który mimo swej prostoty, był sercem naszej osiedlowej społeczności. Zaledwie dwie huśtawki stały się magnesem dla tłumu maluchów, a w piaskownicy trudno było znaleźć wolne miejsce. Dla odważniejszych przygotowano coś na kształt drabinki, która służyła jako pierwszy krok do nauki wspinaczki.