Tabliczka mnożenia o 5 rano? Nasza rodzinna historia
Już tylko rok dzieli nas od jubileuszu 30-lecia wydania kart „Tabliczka mnożenia”. To szmat czasu, a ja lubię czasami powspominać, jak to bywało, kiedy karty pojawiły się w życiu naszej rodziny. Chciałabym zacząć od razu od pewnej zabawnej sytuacji…
Gdy wyzwanie spotyka rozwiązanie
Gdy w drugiej klasie nasz syn Mateusz stanął przed zadaniem opanowania całej tabliczki mnożenia, na szczęście mieliśmy już karty. Sprawdziły się rok wcześniej, w klasie pierwszej, pomagając mu zrozumieć pojęcie mnożenia i przyswoić tabliczkę do 30.
Zawsze wierzyliśmy, że najlepsza nauka to ta, która płynie z zabawy. Dlatego, gdy tylko syn miał ochotę grać – graliśmy. Nie spodziewałam się jednak, że jego zapał obudzi mnie kiedyś o świcie…
Pobudka o 5 rano, czyli pasja w działaniu
Był mroźny, grudniowy poranek. Obudził mnie szept Mateusza. Była piąta rano. – Mamo, chodź, zobacz! Rozłożyłem mnóstwo kart do gry w „Salto”! – powiedział z ekscytacją w głosie. – Zrobiłem taką dużą planszę, że teraz na pewno trafisz do celu.
Przetarłam oczy i spojrzałam na stół w salonie. Był w całości wyłożony kartami! …Pochwaliłam Go za pomysł i już za chwilę graliśmy.
Radość, która została na lata
Patrząc na to z perspektywy lat, zawsze uśmiecham się do tego wspomnienia. Takie momenty pokazywały nam, że pomysł mojego męża, Andrzeja, był po prostu dobry. A co najważniejsze – działał. Regularna zabawa sprawiła, że Mateusz nie miał żadnych problemów z tabliczką mnożenia, nawet po wakacjach.
I to chyba najpiękniejsze, co mogę powiedzieć o Kartach: sprawdziły się w naszym domu, zmieniając naukę w radosną, rodzinną przygodę.
Bożena Grabowska
Bożena Grabowska jest żoną Andrzeja Grabowskiego, autora Kart Grabowskiego. Ukończyła Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Z wykształcenia jest pedagogiem i logopedą, obecnie na emeryturze. Jej ulubionym zajęciem jest rozwiązywanie krzyżówek i wszelkiego rodzaju zagadek umysłowych. Lubi też eksperymentować w kuchni.