Trudne początki
Historia powstania Kart Grabowskiego nie była usłana różami. Andrzej Grabowski musiał pokonać wiele przeszkód, by jego nowatorski pomysł mógł ujrzeć światło dzienne. W latach 90., gdy narodziła się idea kart, innowacje w edukacji nie były tak powszechne jak dzisiaj. Wprowadzenie nowoczesnych metod nauczania wymagało ogromnej determinacji i uporu. Co więcej – nie można było tak łatwo znaleźć osób, które oceniłyby fachowym okiem, czy pomysł Taty był dobry, czy nie.
Wspomnienia kolegi
Jednym z najbliższych obserwatorów początków Kart Grabowskiego był Jacek Kasprzyk, kolega Taty ze szkolnego korytarza. Pan Jacek niedawno wysłał do mnie e-mail i podzielił się swoimi wspomnieniami, które doskonale oddają ducha tamtych czasów i wyzwania, z jakimi musiał się zmierzyć twórca Kart Grabowskiego.
„Jako matematyk Andrzej był specyficzny. Nawet na zastępstwach w młodszych klasach dzieci cieszyły się na jego widok. Uwielbiały jego matematyczne zabawy, wiedział, jak do nich trafiać. Ze starszymi rocznikami eksperymentował, nie wszyscy nauczyciele wiedzieli, co się dzieje i jak to się dzieje, ale tam gdzie uczył, matematyka stawała się… zrozumiała!
A karty? Myślę, że tylko jemu mogło się to udać. To były inne czasy… dzisiaj innowacje są codziennością, ale w latach 90.? Może trudno w to uwierzyć, ale chwilami Andrzej toczył prawdziwą walkę. Pewnie bez uporu sportowca, absolutnej determinacji, by karty stały się profesjonalną pomocą dydaktyczną, nie odniósłby kolejnego sukcesu. Kiedy była okazja zamienić kilka słów, widziałem w jego oczach zmęczenie. Ja nie potrafiłem wtedy zrozumieć skąd te trudności, jemu nie bardzo chciało się mi tego tłumaczyć. Liczył na entuzjazm i wsparcie, a zderzał się ze ścianą cudzych interesów. Nie pytałem, na jakie kompromisy musiał się zgodzić, ale wygrał ten bieg. Sportowa zaciętość i charakter zrobiły swoje. Pamiętam, jak pewnego dnia podszedł do mnie, by pokazać pierwszą talię gotowych kart. Wyglądały perfekcyjnie. – Udało się – oznajmił z dumą. I poszedł, do dzieciaków na lekcje”.
Moja perspektywa
Kiedy Tata tworzył karty, miałem zaledwie kilka lat. Niewiele z tego rozumiałem. A już na pewno nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak trudno miał Tata na początku. Pamiętałem w późniejszych latach, że rzeczywiście regularnie zderzał się ze ścianą niedowierzania ze strony innych. Oczywiście z biegiem lat coraz więcej osób go doceniało, ale Tata musiał się przy tym wykazać ogromną determinacją.
Przyznam, że czytając wiadomość od pana Jacka, jeszcze bardziej doceniłem to, co zrobił Tata. Wróciłem myślami do tych początków. Wyobrażałem sobie, jak się wtedy Tata czuł.
Natomiast wiem jedno – postawił wtedy wszystko na jedną kartę. A właściwie na Karty, dzisiaj znane jako Karty Grabowskiego. A ja z dumą – razem z moją siostrą – kontynuujemy dzieło naszego Taty!