Wakacyjna matematyka. Bez kartki papieru i kreatywnie

obraz

Artykuł z kategorii

Matematyka wokół nas

Opublikowano:

A wszystko zaczęło się niepozornie... Czekaliśmy na obiad w restauracji, a Wiktosia z zaciekawieniem wpatrywała się w blat stołu, analizując wytłoczony w nim wzorek z kół. Kółka układały się w 4 trójkąty. Zafascynowana postanowiła zbadać go dogłębnie, najpierw dotykając go paluszkami, a potem w ruch poszło narzędzie, które wykorzystuje codziennie... czyli jak przystało na ciekawą świata 5-latkę... zaczęła liczyć, sprawdzając, ile to kółek w takim jednym trójkącie może być.

...Doliczyłyśmy wspólnie do 50. Po czym stwierdziła, że jeszcze dużo zostało. I na tym się zatrzymałyśmy. A że ja uwielbiam szacować (świetny trening dla umysłu 🙂), spojrzałam na stół i stwierdziłam – no to tak razem będzie około 150 kół.

I wtedy wtrącił się Leszek (mój 11-letni syn) i zauważył matematyczną regularności – każdy kolejny rząd ma o 2 koła mniej, no więc łatwo to będzie dodać w głowie! Zaczął więc obliczać: 25+23+21…

I mniej więcej w tym samym momencie usłyszałam, jak ruszyły trybiki w głowie mojego małżonka. Nieśmiale zaproponował: „A może by tak oszacować z pola trójkąta?”. „Dobry pomysły!” - odparłam zachęcająco. Chwilę to trwało, bo musiał przywołać z odmętów pamięci niewykorzystywany przez lata wzrór. I w końcu oznajmił: „około 162”.

Wtedy Leszek skończył liczyć i krzyknął: „169! To teraz sprawdzę na kalkulatorze... “, a po chwili dodał z dumą: „JEEEST!!! Dobrze policzyłem! 169”.

I tak wpatrywałam się w nich i taki błogi spokój mnie ogarnął. No bo wiecie – gdy na pokładzie 5-latka i 11-latek to różnie bywa 😉


A gdy zalewała mnie fala spokoju, mój mąż myślał i myślał. Zrobił się czerwony, dym unosił się nad jego głową i w końcu wykrzyknął: „No tak! To przecież ciąg arytmetyczny!”. No brawo 👏

I taką matematykę to ja uwielbiam – z zaangażowaniem, kreatywną, BEZ KARTKI PAPIERU 🙂 I wiem, że w ten sposób budujemy wspólnie coś fajnego... relację, fundamenty dla naszych dzieci, aby matematyki się nie bały i czerpały satysfakcję z tego, że w ruch wchodzi umysł. Bo matematyka może być rozrywką. Tak po prostu.

I tak nad jednym problem głowiła się 5-latka, 11-latek i 40-latkowi. I każdy podszedł do niego tak, jak potrafił.

I niech mi nikt więcej nie mówi, że wzoru na pole trójkąta, czy sumy wyrazów ciągu arytmetycznego w życiu nie wykorzysta 🙂

Tak zatrzymałam się na chwilę, aby przeczytać, co napisałam, i stwierdziłam, że muszę dodać: Tak, ta historia wydarzyła się naprawdę. Nie żeby codziennie takie rzeczy u nas się działy. Ale jak przychodzi okazja, to staram się dzieciom pokazywać, że matematyka jest po prostu fajna. A najfajniejsze jest to, że jak się zacznie, to potem dzieci same to widzę i tej matematyki same szukają...


  1. Tagi:

  2. #zabawa
  3. #szacowanie
  4. #dodawanie
  5. #matematyka
  6. #dziecko
  7. #liczenie

O autorze

Justyna Grabowska-Dybek

Justyna Grabowska-Dybek

Współzarządzająca firmą. Współtwórca marki założonej w latach 90 przez swojego ojca, Andrzeja Grabowskiego. Autorka książek z opisami gier.

Zobacz wszystkie artykuły tego autora

 

Nie przegap nowych artykułów.