Właśnie wtedy – w tych krytycznych momentach naszych wycieczek – proponują zabawę: „Jak daleko jest do...”. Zasady są proste. Wybieramy widoczny punkt na naszej trasie – drzewo, słupek, ławka – i każdy szacuje, w jakiej odległości od nas ten punkt się znajduje. Odległość mierzymy w równych krokach jednej z osób. Zwycięża ten, kto w swoich szacunkach był najbliżej.
Tą właśnie grą mój tata (Andrzej Grabowski) potrafił zmotywować mnie i mojego brata Mateusza do wielogodzinnych wycieczek górskich.
Czy ta zabawa nadaje się dla przedszkolaka? Tak – tylko w trochę prostszej wersji. Wybieramy przede wszystkim miejsca, które nie są tak odległe ;) Gdy bawię się z moją córką, wygląda to np. tak:
Ja: „Jak daleko jest do najbliższej ławki? Ja myślę, że 3 Twoje kroki. A Ty?”.
Moja córka: „3? Nie, mamo... to za mało!” – śmieje się Wiktoria – „Ja myślę, że 10!”. I rusza energicznie do przodu, aby sprawdzić, kto był bliżej! I pomyśleć, że chwilę przedtem nie miała już siły, aby zrobić choć jeden krok 😂