Karty Grabowskiego w przedszkolu. Czyli praca kartami w dużej grupie przedszkolnej.
Na pewno znacie Karty Grabowskiego. Te niepozorne zestawy mają w sobie moc, którą rozświetliła wiele szkolnych sal. Czy poradzą sobie w przedszkolu? Pokażę Ci jak je wykorzystać, i nie mówię tu o pracy indywidualnej, ale o organizacji zabawy kartami w dużej grupie.
Dla edukacji przedszkolnej pozycjami, którymi warto się zainteresować są: Gry logiczne, Bączek matematyczny i oczywiście Dodawanie i odejmowanie. Te propozycje chodź niepozorne, niosą ze sobą edukacyjną moc.
Jak to zrobić?
Wszystkie gry, o których wspominam, zostały sprawdzone przez 25-ciu zerówkowiczów z grupy „Skrzaty”. Pierwszą kwestią jaką radzę zrobić przedstawiając grupie koncept jakiejkolwiek pozycji od Kart Grabowskiego to stworzyć zasady korzystania z nich. W mojej grupie w kodeksie znalazły się m.in. zapisy o maksymalnej liczbie dzieci przy jednym zestawie (w naszym przypadku to 6 osób), miejscu korzystania (u nas stół), czasie, w którym można z niego korzystać (u nas- w czasie wolnym). Dzięki temu dzieci mogą z nich korzystać kiedy chcą, a ja mam kontrolę nad przebiegiem gier- mogę służyć pomocą i wiem na jakim etapie edukacyjnym są moi wychowankowie.
No to rachujemy
Rozgrywki kartami „Dodawanie i odejmowanie” były u nas dość regularne, ale w małych grupach, popołudniami. Mówią, że w miarę jedzenia apetyt rośnie. Podobnie było u mnie. W mojej głowie pojawiła się myśl nie dająca mi spokoju. Mianowicie w jaki sposób wykorzystać „Karty Grabowskiego. Dodawanie i odejmowanie” jednocześnie pracując ze wszystkimi dziećmi, na jednym zestawie. To było wyzwanie, postawione samej sobie, która rozmija się ze sztuką zabawy kartami. Jednak realia edukacyjne bywają brutalne. Teza została postawiona. Czas przejść do ich realizacji.
Badania w toku
Pierwsza gra jaka przyszła mi do głowy, realizując ten eksperyment to „Rodzynek”. Dzieci dostały pisaki i białe tabliczki/ zalaminowane, sztywne, białe kartki, ściereczkę/chusteczkę, liczydła/palce/liczmany. Zestaw kart i magnesy znajdują się w rękach nauczyciela.
Warto wcześniej wziąć pod wzgląd umiejętności wychowanków i zacząć od kart z mniejszymi nominałami. Pierwsze co zrobiliśmy to uzgodniliśmy zasady: podczas rozgrywek można korzystać z liczydła/ liczmanów/ palców, można podejść bliżej tablicy, nie wykrzykujemy wyniku, a zapisujemy go na tabliczce (żeby nie zapomnieć), dzieci mogą na tabliczce zapisać dane jakie potrzebują, czekamy na to, aż większość dzieci skończy dochodzić do wyniku. Jeśli chodzi o zasady i cel, to dzieci już je znały, a przebieg gry pozostaje taki sam jak podczas rozgrywek przy stoliku. Wyciągałam ze stosu trzy karty, ustalam ich sumę i podaję ją dzieciom. Na tablicy umieściłam dwie z trzech kart. Zadaniem dzieci jest dowiedzieć się jaki nominał karty posiadałam w ręku. Na początku jest chaos, jednak z kolejnymi minutami wszyscy pracują i starają się znaleźć odpowiedź na zagadkę.
Podanie rozwiązania to nie jest jedyna rzecz, którą należało wykonać. Dzieci mają za zadanie wytłumaczyć jak doszły do własnych wniosków. Rozgrywka nie musi być prowadzona jedynie przez nauczyciela. Z czasem warto aby grę prowadziły dzieci. W takiej sytuacji do talii trafiały karty o mniejszych nominałach.
Drugą grą był „Jubiler”. Zasady ustalone w poprzedniej grze pozostają bez zmian. Dzieci mogą oczywiście korzystać ze wszelkich pomocy jak liczydła czy palce. Przyczepiałam karty do tablicy tak samo jakbym rozłożyła je na stole. Dzieci wybierały karty (podchodziły do tablicy i wskaźnikiem wskazywały które karty mam odsłonić- było to spowodowane głównie warunkami).
Zadaniem dzieci jest odnalezienie wśród odkrytych kart takich, które razem dadzą sumę 10. Takowe karty razem tworzą sztabkę złota. Gdy możliwość stworzenia sztabek się skończyła, rozgrywka dobiega końca, a dzieci ustaliły liczbę kart. Wygrali ci którzy mieli więcej kart lub sztabek.
Ta gra nie tylko łączy ze sobą dobrą zabawę z rachowaniem, ale można też dołożyć odrobinę rywalizacji. Dzieci można podzielić na zespoły, a nauczyciel się przysłuchuje lub przybiera rolę prowadzącego- jak w teleturnieju. U nas sprawdziła się wersja: Skrzaty kontra Pani Asia.
Czy warto szaleć tak?
Czy zabawy kartami w dużej grupie są możliwe do zorganizowania? Tak, i są świetnym urozmaiceniem, dodatkiem, ciekawostką którą można wykorzystać zapełniając czas np. czekając na posiłek. Jednak ten sposób- pracy na jednym zestawie, w dużej grupie może być traktowany jako główny element zajęć. Aczkolwiek jeśli chcecie wycisnąć karty jak sok z cytryny, to najlepszym sposobem rozgrywania gier proponowanych przez Karty Grabowskiego są w małych grupach, w parach lub indywidualnie. W mojej grupie najczęściej dochodzi do tego, kiedy dzieci mają czas dla siebie, a ja nie mam naglących obowiązków związanych z pracą. Wtedy najczęściej część dzieci gra, część się przypatruje i poznaje zasady gier, a pozostali korzystają z czasu wolnego. Głowy pracują, więź się zacieśnia, wieść się niesie, wszyscy zadbani i zadowoleni.
Joanna Albecka
Joanna jest nauczycielem edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej z językiem angielskim. Pracuje z dziećmi w wieku przedszkolnym w dużej grupie oraz indywidualnie. Jest miłośniczką nauczania matematyki metodą "Dziecięcej matematyki" prof. Gruszczyk-Kolczyńskiej. Można ją znaleźć na Instagramie @kolorujedzieciecyswiat.