Chaos przedstartowy
Ostateczne listy startowe można było skorygować dopiero po przyjeździe szkół na Mistrzostwa. Dane te otrzymywaliśmy na wieczornej konferencji, która odbywała się dzień przed rozpoczęciem zawodów. Po konferencji męża czekała pracowita noc, podczas której wszystko musiało zostać dopięte na ostatni guzik.
Czas emocji
Dwa dni rozgrywek mijały błyskawicznie. Zdobyte trofea trzeba było starannie spakować, co bywało wyzwaniem, zwłaszcza gdy nagrody miały większe gabaryty. Ekipy przyjeżdżały różnymi środkami lokomocji – nie zawsze były to autokary. Nawet dzieci wracające pociągiem potrafiły radzić sobie z powiększonym bagażem. W końcu były to nagrody :). Uczniowie wracali radośni i pełni wrażeń, a w swoich szkołach byli witani z honorami – organizowano apele, składano podziękowania i wyrażano uznanie.
Pożegnania i kontrole
Wyjazd ekip nie oznaczał końca pracy dla biura zawodów. Sprawdzaliśmy wyniki. Po pierwszym dniu rozgrywek, tym najważniejszym, do późnych godzin wieczornych zliczano punkty. Możliwe więc były pomyłki. Zdarzały się błędy, które wymagały korekt – czasami wiązało się to z wysyłaniem do szkół nowych medali, dyplomów i nagród. Choć były to rzadkie przypadki, zawsze dbaliśmy o to, aby było sprawiedliwie i żadne dziecko nie czuło się pokrzywdzone.
Uznanie i wdzięczność
Największym wynagrodzeniem dla organizatorów były podziękowania od rodziców, nauczycieli i dyrektorów szkół. Władze oświatowe wyższego szczebla dostrzegały pozytywy tej imprezy, a środki masowego przekazu chętnie obejmowały Mistrzostwa swoim patronatem. Jednak, czy mogło być coś bardziej satysfakcjonującego niż widok szczęśliwych dzieci i zadowolonych nauczycieli?
Co przyniesie przyszłość?
Majowe wspomnienia o Mistrzostwach w Tabliczce Mnożenia pozostają w mojej pamięci jako wyjątkowe momenty pełne emocji i radości. Teraz firma Karty Grabowskiego, którą prowadzą moje dzieci – Justyna i Mateusz – pracuje nad przywróceniem tradycji tych Mistrzostw. Być może odbędą się one już w 2025 roku.
Trzymam za nich kciuki!