Wysyłamy w 24 godziny (w dni robocze)

Darmowa dostawa od 150 zł
Edukacja i rozwój dziecka

Sposób dla rodziców na naukę finansów… i porządku w domu

Opublikowano:

Ile w roku jest okazji do tego, żeby nasze dziecko otrzymało prezent? Czasami wydaje się, że te okazje mnożą się znienacka, a urodziny zamieniają się w miesięczne obchody, w których trzeba uwzględnić osobną imprezę dla dzieci z przedszkola lub szkoły, dla rodziny, no i może jeszcze znajomych dziecka spoza placówki. Finalnie – my rodzice – możemy czuć się przytłoczeni liczbą zabawek bądź innych upominków, którymi nasze dzieci nie interesują się już drugiego dnia po ich otrzymaniu. Chciałbym podzielić się z Wami pewnym rozwiązaniem, które wprowadzamy wraz z żoną w praktyce już od około 2 lat.

U nas nie będzie dużo zabawek

Zacznijmy od początku. Przed przyjściem na świat naszych dzieci mieliśmy taki plan: żeby w naszym domu nie było zbyt dużo zabawek. Tylko te najpotrzebniejsze, najfajniejsze i też najbardziej rozwojowe. Problem w tym, że dzisiaj tych zabawek i akcesoriów – już dla dzieci od pierwszego dnia życia - jest tak dużo, że, po pierwsze, my jako rodzice kupowaliśmy za dużo niepotrzebnych rzeczy, a po drugie, każde urodzinki i mnóstwo mniejszych okazji dostarczały kolejnych zabawek od znajomych, babci, cioci i wujka.

Nieintuicyjny trick

Zacznę od nieintuicyjnego tricku, który bardzo nam pomógł. Razem z żoną (to była jej inicjatywa) co jakiś czas braliśmy kilka pudeł i chowaliśmy część zabawek do garażu, a w pokojach dzieci zostawał tylko pewien ich zestaw. Co ważne, zabawki te były widoczne i łatwo dostępne dla dzieci. Nie ma nic gorszego niż szuflady wypełnione po brzegi zabawkami, po które nie da się sięgnąć. To się świetnie sprawdza! Zabawki, wcześniej totalnie nieruszane, dostawały drugie życie, kiedy tylko zyskiwały ekspozycję na półce, zajmując miejsce tych, które już się znudziły. Ale…

Problem wciąż istniał

Po jakimś czasie doszliśmy do wniosku, że fajnie jest robić takie przetasowania, ale wciąż tych rzeczy jest za dużo. Około 2 lata temu postanowiliśmy, że część z nich oddamy osobom potrzebującym, a część sprzedamy. Ustaliliśmy z dziećmi (wtedy miały 5 i 3 lata), że pieniądze ze sprzedaży będą ich kieszonkowym i w przyszłości będą mogły sobie za nie coś kupić.

Takie maluchy, a takie ustalenia?!

Być może takie pytanie pojawia się w Waszych głowach. W końcu jak coś takiego można ustalić z 3-latkiem i 5-latką? No można. Dzieci bardzo szybko to załapały, a syn (ten młodszy) dość szybko zorientował się i poprosił o swój portfel (starsza córeczka już go miała).

I co to daje?

Od tamtej pory, średnio co pół roku, robimy z dziećmi przegląd ich rzeczy. Pytamy: „Lubicie to? Używacie tego? Sprzedajemy?”. I szczerze mówiąc, podejmują te decyzje bez problemu! Z jednej strony uczymy je, że warto robić przegląd swoich rzeczy i nie trzymać wszystkiego wiecznie, a z drugiej – uczymy pewnych podstaw finansów. Natomiast – co ważne – jeszcze jako rodzice wciąż weryfikujemy ich odpowiedzi. Niektórych rzeczy nie używają, ale my wiemy, że rzeczywiście warto je zostawić, bo przydadzą się w przyszłości.

Mateusz Grabowski

Można powiedzieć, że prawie całe swoje życia gra w karty :) Współtwórca marki założonej w latach 90 przez swojego ojca, Andrzeja Grabowskiego. Wychował się na Kartach Grabowskiego. Dzisiaj zarządza firmą i odpowiada za generowanie nowych pomysłów i nakreślania dalszych kierunków działania. Uwielbia pracę z ludźmi. Twórca kanału na Youtubie i podcastu na Spotify "Karty Na Stół - Mateusz Grabowski". W programie Karty Na Stół opowiada o tym, jak z sukcesem rozwijać własną firmę i mieć przy tym dużo czasu dla rodziny.